Wymyśliłam, żeby książkom, ludziom i pisarzom dawać drugą szansę. I dobrze, bo Dama za pierwszym razem odbiła się od muru, a za już drugim trafiła - chociaż nie w serce.
I chociaż rozpłakałam się na koniec, to tylko na koniec, bo przez resztę było, owszem, uroczo, owszem, dobrze, ale bez zaskoczenia innego niż to, że książka takiego autora z takiego okresu może być tak lekka.
Dała mi trochę wyobrażenia, dała mi trochę zdziwień i dała dużo przyjemności. Bawiła mnie. I chyba utkwi mi w głowie.
pia
PS Tak mało czasu, tak mało słów...
O co chodzi z tym trafianiem za drugim razem, coś w tym jest..
OdpowiedzUsuń